– Wysłałem papiery do wszystkich uniwerków w Nowym Jorku, ale
najbardziej chciałbym dostać się na ten, na który uczęszcza Gwen.
– Romantycznie. Moglibyście całować się w sali informatycznej w czasie
przerwy obiadowej.
Przyjaciel szturcha mnie w ramię, ale śmieje się cicho.
– Kiedy się zakochasz, też będziesz chciał spędzać ze swoją drugą
połówką jak najwięcej czasu.
Potakuję skinieniem, bo nie mam odwagi powiedzieć głośno, że już jakiś
czas temu się zakochałem i chciałbym ciągle być przy tej dziewczynie,
bez przerwy na nią patrzeć.
– Co napisałeś w liście motywacyjnym? – zmieniam temat, udając, że ten
bardziej mnie interesuje.
Chociaż wydaje mi się, że wiem, w jaki sposób mój przyjaciel
odpowiedział na pytanie „kim chciałbyś być za pięć lat”, i tak o to
pytam.
– Napisałem, że chciałbym być żywy.
Wzdycham cicho i na chwilę zamykam oczy.
– Wiedziałem – szepczę.
– Po co mam wymyślać, że chcą być prawnikiem albo lekarzem, skoro tak
naprawdę po prostu chcę żyć. Wiem, że raczej nie będę, ale pytanie nie
brzmi „kim będziesz”, a „kim chciałbyś być”. Gdybym miał napisać, kim
będę, napisałbym, że pewnie będę martwy.
– Walter – wypowiadam jego imię jękliwie, wręcz błagalnie.