Ładowanie

Słowa

Zamknij

Książka

Fragmenty książki:

Pada coraz mocniej, zaleje nas. Wypełni wszystkie dziury na ulicy, zaczną puchnąć fundamenty, potem cała Smródka wyleje, a ulicami zacznie płynąć brudna rzeka. Nie będzie szkół i sklepów. Ale też nie będzie słońca. Wszystko przesiąknie wilgocią. Las stanie się akwarium, psy na łańcuchach się potopią, będą wyć swoje ostatnie pieśni pod wodą. Cmentarz zatopi się cały, a granitowe krzyże będą nowymi stacjami Chrystusa. Nie wiem, czy będzie jutro. Z perspektywy dziecka to prawdziwy kataklizm. Kolejny grzmot.


Któregoś dnia dostałyśmy od Mamy walkie-talkie. Pierwszy dzień to był prawdziwy szał. Zaprosiłyśmy Darię i biegałyśmy jak szalone po domu i ogrodzie, przekazując sobie tajemnicze hasła. Nie mogłyśmy uwierzyć, że takie coś mogło nas utrzymać w kontakcie już raz na zawsze. Koniec z lusterkami w oknach. Koniec ze sznurkiem i kubkiem rozciągniętym pomiędzy pokojem Darii a naszą kuchnią. Teraz możemy sobie gadać, kiedy chcemy. Ciemny Dom. Zgaszone światła. Palące się Pola. Pusty Dom. Pomarańczowe ściany. Zimne ściany. Wycie psów. Ciepło. Zimno. Ciepło. Zimniej. Lodowato. Lo *

PR(Z)EJŚCIA, czyli wspomnienia niewyjaśnione, fragmenty

Książka

Fragmenty książki:

Czasem nie mogę uwierzyć, że jesteśmy siostrami. Ja najchętniej siedziałabym na łące i czytała książki, ewentualnie wspinała po drzewach, żeby oglądać z góry, co się dzieje. Elka nie może usiedzieć na tyłku przez sekundę. Co chwila ją coś gna. Uwielbia wydawać polecenia. Boję się, że jak dorośnie, zostanie dyktatorem. Wtedy zapanuje chaos.


Nie wierzę, że ładni ludzie słuchają disco polo.


W ciepłe letnie dni, piętnastokilometrowe wycieczki na Stare Miasto. Albo przejażdżki po Lesie, gdzie potem w przydrożnym barze on brał duże tyskie z nalewaka, a my z siostrą lody i frytki. Nie lubiłam się męczyć, zawsze te wycieczki były dla mnie trochę karą. Trochę też satysfakcją, kiedy taka mała ja przejechałam tyle kilometrów. No a tak to Tata raczej pił piwo. Po tylu latach nic się nie zmieniło.


Ja, księżniczka Lo, jadę na samym początku i wydaje mi się, że kieruję tą bandą. Ktoś puszcza muzykę z telefonu, jeszcze nie wynaleźli JBL GO i przenośnego Internetu. To nawet czasy MP3. Wierzyć się nie chce. Jest ciepło, jest jeszcze jasno. W trasie oczywiście każdy coś pije, ja mam redd’sa, trzymam go jak trofeum w obu dłoniach. Jeszcze nie zdaję sobie sprawy, że ten ohydny, śmieszny redd’s będzie moim pierwszym najebkowym piwem. Zabawne. Wszystko mi się podoba, ludzie są piękni, a życie wspaniałe.


Zostawia mnie na środku dróżki i odchodzi kawałek. Mam zamknięte oczy, bardzo chciałabym być już w Domu. Zaciskam mocno powieki, aż bolą. Coś przy mnie siedzi, to coś jest bardzo chłodne, wielkości średniego psa, zaczyna mi być zimno. Wrzeszczę. Całą okolicę obudzi ten krzyk.


Za każdym razem, kiedy idę przez sosnowe drzewa, wyobrażam sobie, że zaraz, za następną górką ukaże się morze. Będzie mi szumieć w głowie i nie będę musiała tego szumu wywoływać piwem. Tak jak teraz. Uwielbiam gapić się na drzewa. Wolę patrzeć na nie niż na ludzi.


Pod asfaltem jest plaża, wcale nie, pod piaskiem jest beton.

PR(Z)EJŚCIA, czyli wspomnienia niewyjaśnione, fragmenty

Książka

Fragmenty książki:

Słońce jesienią jest emerytem, który najchętniej cały dzień siedziałby pod kocem i oglądał telenowele. Jest zmęczone i senne.


Daria miała śmiesznie zadarty nos i pucołowate policzki, które robiły się różowe, kiedy tylko przebiegała parę metrów. Biegała najwolniej z naszej paczki. Elka, która się z nami trzymała, przezywała ją świnką, a potem została okrzyknięta Dosią, tą świnką z proszku do prania. To wcale mi nie przeszkadzało w tym, żeby wymyślać z Darią najlepsze na świecie zabawy.


Każdy ma jakieś przejścia, które musi zamknąć albo otworzyć na nowo. Oderwać plastry ze świeżych ran, które są jak rozdrapane strupy. Nie da się ich ominąć. Każdy musi przez nie przejść. Trzeba coś z nimi zrobić, inaczej głosy będą wyły w głowie, wychodziły każdym porem skóry. Przychodziły po zmierzchu. Kiedy zaczynasz szukać, wyją ciszej. To smutne psy, uwiązane na łańcuchach. Staw im czoła.


– Ty nie możesz pić coli. – Elka wyjmuje dużą butelkę z lodówki. – Czy coś się zmieniło? – pyta szyderczo, potrafi być naprawdę okropna. – Nie mogę, chyba że trochę, no i ciepłej… Daria mości się na krześle przy stole. Ja wskakuję na blat i uderzam piętami o dolną szafkę. – Tfu! – Krzywi się. – Jak można! Jak można pić ciepłą colę? Może jeszcze rozgazowaną, co? – Uśmiecha się paskudnie. – No podobno najlepiej działa na żołądek… – odpowiada nieśmiało Daria. – Absurd! Dorośli to wymyślają tylko po to, żeby zabierać dla siebie wszystko co najlepsze, a dzieciom dawać same paskudztwa jak na przykład skóra z kurczaka z rosołu, ble. – Ble – mówię na samą myśl o obślizgłej skórce z kurczaka. Trzymam obiema dłońmi szklankę z colą, jest pyszna i jest zimna. Bedę jej pić dużo w dzieciństwie. – Po prostu mama tak mówi, jeny, Elka…


Kiedy byłam mała, poszłam nocą na Cmentarz. Od jakiegoś czasu szeptałyśmy z Zetką na przerwach, że pójdziemy tam we dwie i nikomu o tym nie powiemy. Za wszelką cenę chciałyśmy zobaczyć go nocą. Pośledzić duchy, pozapalać znicze na opuszczonych grobach.


Ten grób był strasznie zimny, jak te wszystkie serca lasek, które chciałeś pokochać, jak te serca kolesiów, które myślałaś, że biją tylko dla ciebie, a wcale nie biły. Jak te zimy, które przechodzisz samotnie pod kocem, myśląc, że ta zima będzie twoją ostatnią zimą i nic więcej już się nie wydarzy. Kurewsko zimny dół.


No i wracam tu po paru latach. Wchodzę na to samo podwórko do zmienionego Domu. Jednak powietrze jest takie samo, mimo ciągłych deszczów. Kiedy tylko przekraczam bramę, mój przyjaciel strach siada mi na klatce piersiowej. Pojawia się znikąd, a najpewniej z jakiejś ciemnej dziury w Lesie, w której przezimował cały ten czas.

PR(Z)EJŚCIA, czyli wspomnienia niewyjaśnione, fragmenty

Książka

Fragmenty z książki:

Wszystkie moje pierwsze razy są od niewłaściwych facetów. Pierwsze całowanie, pierwszy seks, pierwszy tatuaż. Od samego początku nic nie poszło, jak należy. Zniknęły ptaszki, gwiazdki i brokat, który miał wybuchnąć po tych niby ważnych wydarzeniach. Psycholog czy psychiatra stwierdziłby, że ma to podświadomy związek z relacją z Ojcem. Powiedziałby, że podświadomie ten współczynnik męski, który był wzorcem od dzieciństwa, miał duży wpływ na dobieranie niewłaściwych partnerów. Z moim Ojcem jest wszystko okay. Ze mną chyba też


Gdybym miała Tindera, to napisałabym w zakładce o mnie: seks i łóżko. Nic więcej, to moje zainteresowania. Mam za sobą parę związków i nie chcę więcej. Załatw mi, kochany, tylko świeże prześcieradło i, proszę, mieszkaj sam, bez rodziców, najlepiej w centrum, bo blisko. Żadnej randki, żadnej wcześniej rozmowy, a skąd, a po co, a rodzeństwo, tylko przyjemność z bycia z kimś atrakcyjnym dla mnie w równie atrakcyjnym łóżku. Potem może piwo, żeby ugasić pragnienie, blant, żeby udawać wyluzowaną. Nic więcej.


Zawsze chodziłam boso.


Noc jest dla mnie zagadką, czymś nieoczywistym i niezbadanym. To czas, kiedy łatwo o krzywdę. W nocy zawsze pojawiają się dziwne kształty, odgłosy i zwierzęta, jakich się nie widziało. Jestem dzieckiem słońca.

PR(Z)EJŚCIA, czyli wspomnienia niewyjaśnione, fragmenty

Ta strona używa plików cookies.
Dowiedz się więcej o polityce plików cookies klikając tutaj