Ładowanie

Słowa

Zamknij

Książka

Fragment książki

Spojrzał w głąb pomieszczenia, również zaciemnionego. Dwa fotele, wersalka, stolik, meblościanka… Standard. Poczuł złowrogą aurę. Odwrócił głowę, gdyż za plecami usłyszał szelest. Instynktownie cofnął się o krok w głąb pokoju. Za późno. Pończocha z piaskiem ogłusza i – w zależności od siły uderzenia – unieszkodliwia na określony czas. Krzysztof bez jęku upadł na pokojowy dywan. W niwecz poszły wszystkie zalecenia i ostrzeżenia Olgierda Jaźwińskiego.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

Za zasłoną, oparta o ścianę stała gitara. Było to dziwne miejsce na instrument, a futerału nie zauważył. Zastanawiał się, kto mógł na niej grać. Pewnie Barski. Janeczko lubiła grać, ale na ludzkich nastrojach.  Obejrzał instrument ze wszystkich stron. Czarna politura, metalowe struny, widać było, że gitarę mało używano. Zaciekawiło go wnętrze pudła rezonansowego. Można było ujrzeć inicjały, niedużego rozmiaru, ale wyszukanego charakteru: “J.G. 1983 U.Z.P.W.D”. Józef Glinka? 1983 to na pewno rok. A pozostałe litery?

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

Natomiast dwudziestego pierwszego marca spacerowicz znalazł w pobliskim lesie zakrwawioną kurtkę z dokumentami Barskiego. Tyle, że to nie pasowało do śledztwa. No i jeszcze ta Janeczko… Nie wyglądała na szczególnie zmartwioną. Zgłosiła zaginięcie i… to wszystko.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

Komisarz Krzysztof Stelmach cieszył się urlopem. Przez ostatnie trzy lata non stop pracował. Początek lat dziewięćdziesiątych oznaczał wysyp grup kryminalnych, działających zgodnie z hasłem: “Pierwszy milion trzeba ukraść”. Śledztwa, interwencje, nocne wypady, przesłuchania, raporty, szarpanina z groźnymi ludźmi – właśnie tak to wyglądało.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

Cholerny świat… W powieściach kryminalnych, ewentualnie w autentycznych policyjnych sprawach, były zawsze wskazówki. Na przykład od patologa: cios zadany lewą ręką, sprawca wysoki lub mały, bardzo silny albo słabiutki, może jakiś znaleziony włos, dzięki któremu można określić, czy sprawca to kobieta czy mężczyzna. Lub od grafologa: osoba pisząca inteligentna i wykształcona lub nieoczytany, niechlujny prostak. A tutaj? Przedział wiekowy od osiemnastu do osiemdziesięciu lat. Płeć nie do określenia, wzrost też nie. Inteligencja? Raczej nie debil. Jedyna “pociecha” - ktoś lubiący czystość, raczej znajomy. Napis “Trzydziestego drugiego maja” idealnie od linijki, nakreślony na kartce ze zwykłego zeszytu. Nierealna data, przez co nie wiadomo, do czego ją ustawić i czy nie potraktować jako śmiertelny żart. Żeby tam było choć jedno zdanie więcej! Herculesie Poirot, wpadnij na ciepłą czekoladę!

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

– Oczywiście wdrożono wszystkie procedury, czyli zawiadomiono lekarza, prokuratora, no i nas – ciągnął Jaźwiński. – Po przewiezieniu ciała na sekcję okazało się, że przyczyną zgonu była szybko działająca trucizna, niepowodująca żadnych symptomów oprócz zatrzymania akcji serca. Niestety, dostaliśmy tę wiadomość dopiero po około trzydziestu godzinach od faktu. Na zewnątrz jest strasznie duszno, przez co patolog ma dużo pracy. Natomiast fakty przemawiają za morderstwem. Idąc, nafaszerowała się trucizną? Sama zaciągnęła się w chaszcze? Nie sądzę. No i trzecia rzecz, najważniejsza: po sekcji przeszukano rzeczy denatki. Nie było tego dużo, w sumie letni ubiór i torebka. Ale w tej torebce znajdowała się duża kartka z napisem “Trzydziestego drugiego maja”. Litery duże, od linijki, bez śladów palców. Czyli ktoś ją tam włożył. Myślimy, że stało się to już po śmierci.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

Wpadł na trochę zadziwiający pomysł podlania kwiatów. Ostatnio było bardzo gorąco. Zanim jednak zrealizował ten zamiar, zadzwonił telefon w przedpokoju. Krzysztofa przeszły lekkie ciarki. “Z komendy? Paweł?” – pomyślał i nie wiedząc sam dlaczego, na palcach podszedł do aparatu, po czym bardzo delikatnie podniósł słuchawkę. Nie odezwał się nikt. Zaryzykował więc blef. – Mieszkanie Zofii Janeczko. Słucham, czy poprosić do aparatu? – Głos po drugiej stronie był nie do rozszyfrowania, zmatowiony przez przykładanie szmatek lub filtra. Nie można było rozpoznać czy to mężczyzna, czy kobieta. Stelmach nieraz takie otrzymywał. – Jesteś głupi jak but. Jak każdy glina. Nie grzeb po czyichś mieszkaniach i idź się podkuć.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

W pracy zaliczył tylko dwa potknięcia i nie przejmował się nimi. “Są gorsi ode mnie i nie wyglądają na przejętych” – myślał nieraz. Niestety, nadal czekał na to najważniejsze, czyli rozwiązanie sprawy trudnej, niemal nie do rozgryzienia, która byłaby clou w jego karierze. Chciał błysnąć intelektem a’la Sherlock Holmes i dostrzec to, czego nie zauważali inni.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

No i najważniejsza rzecz: po sekcji przeszukano rzeczy denatki. Nie było tego dużo, w sumie letni ubiór i torebka. Ale w tej torebce znajdowała się duża kartka z napisem: “Trzydziestego drugiego maja”. Litery duże, od linijki, bez śladów palców. Czyli ktoś ją tam włożył. Myślimy, że stało się to już po śmierci.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment

Książka

Fragment książki

Nawet sympatyczny jest ten komisarz. Kulturalny, rzeczowy, lubi rozmawiać. Wyciąga wnioski, stara się zapamiętać, prawie nie notuje. Trochę go nawet żal. Sprawa przygniotła nieprzygotowanego na takie meandry. Dużo wie, jest dobrze przeszkolony w policyjnych uczelniach, na pewno oczytany. Czy ma hobby? Raczej tak. Chyba doskwiera mu choroba końcówki wieków – samotność. Dlatego brnie przez zaułki miasta, tropiąc, a jednocześnie gubiąc w tłumie samego siebie. Czy dotrwa? Ten nasz ambaras nie był przeciwko niemu, tak wypadło. Zło świata pcha się do prostolinijnych. Wciąga w swój szatański korowód. Na ostatku szczerzy połamane zęby. Nawet chichocze.

Zygmunt Górecki, "Trzydziestego drugiego maja", fragment