Ładowanie

Słowa

Zamknij

Książka

Fragment recenzji:

Autorka przeprowadziła nas przez fabułę bardzo dobrze. Akcja była dynamiczna, ale jednocześnie każdy wątek został tu rozwinięty dogłębnie. Prosty język dodatkowo ułatwiał lekturę. Z książką spędziłam zaledwie dwa wieczory, ale były one bardzo rozwijające. Nadal skłaniają także do przemyśleń. Książka wywołała u mnie wiele emocji, a jedną z nich było wzruszenie. Momentami roniłam łzy, czytając o losach bohaterów i myśląc o ludziach mijanych na ulicy, tak podobnych do nich. Piękne było także zakończenie, które autorka skierowała już do samych czytelników. Przypomniała o tym, że zawsze jest dobry moment, by zmienić swoje życie i wejść na dobre tory. Nie można się poddawać i nie można bać się prosić o pomoc. To piękna książka, którą każdy powinien przeczytać, zinterpretować ją na swój sposób i wyciągnąć wnioski.

Agnieszka Nowak, https://sztukater.pl/ksiazki/straznik-umyslu-tom-1.html#agnieszka-nowak

Książka

Fragmenty z książki:

Nie spuszczał z niej wzroku. Podeszła do niego jeszcze raz i zrzuciła podomkę, stając przed nim w kusej, czerwonej bieliźnie. – O czym chcesz ze mną rozmawiać, Szymonie? – zapytała, kładąc nacisk na jego imię. Stała przed nim, mając na stopach czerwone, wysokie szpilki. Prawie dotykała swoim nosem jego nosa. Miała plan. Chciała go onieśmielić albo rozbudzić. Niech się stanie, co ma się stać. To jej praca. – Nie lubisz swojej pracy – rzekł z takim spokojem, że zaskoczona jego zwyczajną reakcją, odsunęła się na bok. Zmarszczyła brwi i podeszła do stołu po kolejnego papierosa.


Życie ułożyło dla mnie inny scenariusz, niżbym chciała. – A jaki scenariusz chciałabyś dla siebie napisać? – Nie umiem pisać scenariuszy. Inni robią to za mnie. – Spuściła na chwilę głowę, a potem wstała z fotela i podeszła do okna.


To był jego świat: ponury i bez przyszłości. Wiedział, że wreszcie musi odkleić swój tyłek od tej przeklętej ściany, bo z zimna nie czuł już stóp. Przemoczony, zziębnięty, z wielkim trudem, chwiejąc się na boki, zrobił krok do przodu, a później drugi i trzeci. Resztkami sił zaglądał jeszcze do kubłów na śmieci z niewielkim jednak przekonaniem, że znajdzie tam niedopałki lub butelkę z resztką piwa. Szczytem marzeń byłby łyk jakiejkolwiek wódki.


– Józek, obudź się. Józek!! – krzyczał, patrząc na swoje drżące ręce. Nie mógł nad nimi zapanować ani wziąć do ręki czegokolwiek. „Trzeźwiejesz” – podpowiadał mu wewnętrzny głos


Oto jej koniec, przetnie przeguby dłoni i jej ciepła krew strużkami spłynie wprost do ziemi, a ona na zawsze uwolni się od tego świata. Będzie wolna.


Ból niczym piorun przeszył jego ciało, kumulując się w prawej nodze. Sprawdził, co się dzieje z lewą, zgiął ją w kolanie i oparł stopę na łóżku. Uniósł ręce i odetchnął z ulgą, mógł nimi swobodnie poruszać. Podniósł głowę i z przerażenia natychmiast opuścił na poduszkę. Zacisnął powieki, nie wierzył, że to się dzieje naprawdę.


Olbrzymia brama początkowo tylko drgnęła, ale zaraz potem wielkie drzwi powoli rozsuwały się, wydając przy tym irytujące dźwięki: coś pomiędzy wyciem a głośnym skrzypieniem, ukazując korytarz oświetlany pochodniami.


Ziemia zadrżała. Początkowo niewinnie, jednak w miarę upływającego czasu drgania stały się mocniejsze. Krzyki i lament dochodzące zza drzwi przebudziły Aleksandrę. Usiadła i z niedowierzaniem patrzyła na swój pokój. Meble pod wpływem wstrząsów przesuwały się. Zabawki spadały na podłogę. Przerażona zerwała się z łóżka i podbiegła do drzwi, które z łoskotem się przed nią otworzyły. To, co ujrzała, wywołało w niej olbrzymi szok. Niekończący się korytarz wypełniony tłumem lamentujących ludzi idących na oślep, nie wiadomo, dokąd ani po co. Widząc tych nieszczęśników, Aleksandra się cofnęła. Pragnęła zamknąć drzwi, ale kiedy się odwróciła, osłupiała. Po drzwiach nie było śladu. Zniknęły, a jej pokój zamienił się w wielką ruinę.


Spoglądali na siebie ukradkiem, nie znali się i czuli się nieswojo w zaistniałych okolicznościach. Dziwnym zbiegiem okoliczności znaleźli się właśnie w tym miejscu. Winda jechała wolno. Nieustannie w ich głowach pojawiały się pytania. Dokąd zmierzają?


W pewnym momencie podczas szarpaniny Miłosz poczuł wilgoć unoszącą się spod starej podłogi. Wilgoć, która przeistaczała się w coraz gęstszą mgłę. Bartek, leżąc na podłodze, tracił z oczu Miłosza. Wystraszył się. Wydawało mu się, że Miłosz się rozpływa. Zerwał się na nogi.


Wielkie drzwi zaskrzypiały i otwierając się, uderzyły o ścianę. Do środka wchodzili ludzie. Ich skóra była blada, oczy wpatrzone w jeden punkt, szli jeden za drugim. Przed siebie, bez celu, z bólem wymalowanym na marmurowych twarzach. Ich oczy nieruchomo zapatrzone przed siebie tonęły w zimnej rzeczywistości, która wciągała ich w zaświaty. Nie rozglądali się. Zawodzili jeszcze bardziej, płakali, coś mówili, ale jakby do samych siebie, każdy był zatopiony we własnym świecie.


Po wszystkim zanurzyłam się w ciepłej wodzie, by zmyć z siebie brud tamtej nocy. „Jesteś nikim” – dźwięczały słowa w moim umyśle. Próbowałam tłumaczyć, że to nawiedzony gość, ale w mojej głowie pojawiło się kolejne pytanie. To tak, jakby odezwało się we mnie sumienie. „CZY NA PEWNO CHCĘ TAK ŻYĆ?


– Jak chodzisz, gówniarzu! – krzyknąłem. Chłopak stał nieruchomo, jego wzrok pamiętam do dziś. Duże, przerażone, zielone oczy. W tamtym momencie coś we mnie drgnęło, a później nie dawało spokoju. Mogłem go zabić. Mogłem zabić dziecko. Nie wiem, dlaczego tak bardzo się tym przejąłem. To mnie doprowadzało do wściekłości. Sięgałem wtedy po butelkę lub brałem działkę i kiedy leżałem na podłodze upojony narkotykiem, spojrzenie tego dzieciaka wracało jak zły sen. Wściekły stawałem przy oknie i patrzyłem na mój ogród, a później krzyczałem do samego siebie. – Co to, kurwa, ma znaczyć!


Aleksandra odważyła się pierwsza i stanęła przed lustrem. Przyglądała się swojej twarzy i próbowała coś z niej wyczytać. W pewnym momencie poczuła potężną siłę obezwładniającą jej ciało i wciągającą ją do wnętrza lustra. Na ułamek sekundy straciła kontakt ze światem, ale kiedy się ocknęła, trzymała w ręku karabin.


Milczenie było oznaką wracającego w nich lęku, strachu przed samym sobą, frustracji budującej chęć do ucieczki. Jednocześnie pojawiało się pytanie: DOKĄD? Dokąd uciekać i po co? Ucieczka przed kim? Przed sobą? Można uciekać przez całe życie, ale tak naprawdę przed sobą nie ma ucieczki ani przed problemami, które często wyrastają na drodze życia. Nierozwiązane będą się kłębić i nie znikną, dopóki nie stanie się z nimi twarzą w twarz.


Nad głową Aleksandry koło zatoczył ciemny obłok. Czuła wewnętrzne rozdarcie, bo jak ma im opowiedzieć o swoim nie moralnym, ale i traumatycznym życiu? Spojrzała każdemu po kolei w oczy. Jej wyraz twarzy budził przerażenie. Była wściekła. Wściekła na nich, że nie docenili życia, jakie podarował im los. A ona? Nie wiedziała, od czego zacząć. Jak opowiedzieć im o tym, kim jest?


– Super. Wypominanie przeszłości. To kolejny krok wstecz, mój drogi – odparła ironicznie. – Ech, szkoda mojego czasu. Zabierzcie mnie stąd! Jemu się nie uda!! – krzyknęła, patrząc w górę. Miłosz był poirytowany, jednak z zaciekawieniem obserwował kobietę „Kogo ona woła?”


– Każda myśl jest energią. Jeśli przeanalizujemy nasze myśli i związane z nimi emocje, dojdziemy do wniosku, że to my i miliardy ludzi tworzymy negatywną siłę.


Skupiając się na głębokim oddechu, odkryła, że jej myśli już nie biegną, a płyną spokojnie. Doznała całkowitego oczyszczenia. Przeszłość jest za nią. Najważniejszą rzeczą, której się nauczyła, jest to, że nie może zmienić nikogo poza sobą. Oto prawdziwa przemiana.


Mój umysł często się buntuje, kiedy widzę, co się dzieje na świecie: wojny, zamachy, brak tolerancji, terror. Szkoda gadać. Wtedy się gubię, ale później sobie myślę, że we wnętrzu każdego człowieka ukryte jest światło. Wystarczy pozwolić mu zaistnieć.

Strażnik umysłu, fragmenty

Ta strona używa plików cookies.
Dowiedz się więcej o polityce plików cookies klikając tutaj