Książka
Fragment książki:
– Jak się tutaj dostałaś? – zapytał i podczołgał się bliżej krat.
– Udało mi się uwolnić. Musimy się jakoś stąd wydostać – powiedziałam.
– To niemożliwe, wszystkie wyjścia i wejścia są strzeżone. Utknęliśmy
tutaj, i to przeze mnie i moją głupotę. – Spojrzał na mnie, widziałam,
że jest na siebie bardzo zły.
– Nie mów tak, to była moja wina, bo to ja chciałam tutaj przyjechać,
chciałam się koniecznie dowiedzieć, co się stało z Orlandem, i chyba
uzyskałam odpowiedź. Nie rozumiem tylko jednego: skąd wzięła się tutaj
jego urna? – Spojrzałam w stronę cmentarza.
– Nikt tego nie wie, ale to są anielskie katakumby – wyjaśnił i spojrzał
na mnie. – Przez to, że katedra powstała pod ich wezwaniem, katakumby
są dla wszystkich. Nikt nie wie, jak to jest możliwe, ale nieważne,
gdzie ktoś z nas umrze, zawsze trafia tutaj. To Aniołowie mają nas
chronić nawet po śmierci – dodał i chwycił się mocniej za żebra. Widać
było, że cierpi tak samo jak ja.
– Musimy się jakoś stąd wydostać, nie umrzemy tutaj, rozumiesz? –
Spojrzałam na niego. We mnie palił się duch walki, a w nim duch poczucia
winy i złości.
– Zostaw mnie i ratuj siebie. Ja jestem nikim, zwykłym żołnierzem, który
żył złudnym marzeniem, że robi dobrze dla całej ludzkości. Myślałem, że
zemsta ukoi wszystkie uczucia, które zostały we mnie zasiane. – Był
załamany, nie chciał walczyć, a ja właśnie w tym momencie poczułam, że
tym bardziej muszę to zrobić.
Sen snem snów, fragment