Dopracowywałam już ostatnie szlify w moim makijażu, włosy
dziś miałam podpięte wyżej, rozpuszczone i lekko pofalowane.
Postanowiłam spiąć je w zupełnie niecodzienny dla mnie
sposób. Pomógł mi w tym nietypowy złoty grzebyk, wybrany
przez Amalę. Wysadzony był kryształkami zielonymi naprzemiennie
z czerwonymi. Zupełnie mnie zaczarował. Nigdy
wcześniej nie widziałam równie pięknej ozdoby do włosów.
– Przyniesie ci szczęście! Wiesz, moja mama miała go na
sobie w dniu ślubu z tatą. Tak bardzo za nimi tęsknie. Auroro,
pamiętaj, że dla mnie jesteś już trochę mamą. – Czarnowłosa
dziewczynka objęła mnie swoimi rączkami. Posadziłam ją
na kolanach i przytuliłam. Jej słowa bardzo mnie poruszyły.
Zwłaszcza że ja w jej wieku straciłam mamę. Biedaczka musiała
być na pogrzebie swojej jeszcze wcześniej niż ja.
– Dla ciebie mogę być, kimkolwiek zechcesz, księżniczko
Amalu! – Skłoniłam głowę, a ona odwzajemniła gest. Obydwie
się roześmiałyśmy.
Nieoczekiwanie do pokoju zawitał mój przyjaciel. W prawej
ręce trzymał ogromną czarną torebkę prezentową.
– Dla kogo przyniosłeś prezent? – zapytałam grzecznie.
– Dla ciebie. Otwórz proszę. – Ucieszyłam się na te słowa.
Nie przypominałam sobie, żebym miała dzisiaj urodziny.
Zanurzyłam ręce w torebce i dotknęłam aksamitnego materiału.
Udało mi się wyciągnąć niesamowicie ciężką i bogato
zdobioną złotą suknię. Nie wyglądała na tanią. Czułam się
strasznie niezręcznie. W jaki sposób mogłabym zareagować
na taki podarunek?
– Jest naprawdę prześliczna. Ale… Musiała być strasznie
kosztowna. – Zarumieniłam się, wpatrzona w złoty jedwab
przeszyty tysiącem drogocennych koralików.
– Trzymasz w dłoniach suknię ślubną mojej mamy. –
Uśmiechnął się. Dostrzegłam niezauważalną łzę spływającą
po jego policzku.
– Naprawdę mogłabym w niej wystąpić? Pozwoliłbyś mi
na to? – Kompletnie nie wiedziałam, dlaczego to właśnie ja
miałabym zaskarbiać sobie serca widowni w tej sukni.
– Zasłużyłaś na nią. Amala i ja chcemy zobaczyć w tobie
naszą matkę. – Pierwszy raz ujrzałam na własne oczy, jak
mój przyjaciel płacze. Najszybciej jak potrafił, ocierał dłońmi
spływające łzy.
– Dziękuję. – Podniosłam wyżej opuszczony wcześniej
wzrok, odgarniając włosy za uszy. Poczułam się wyjątkowo.
Teraz miałam już pewność, że jestem dla nich kimś więcej,
niż tylko przypadkową dziewczyną z Warszawy.
Rudowłosa skrzypaczka, str. 110-111