Ładowanie

Słowa

Zamknij

Książka

Fragment książki

Róża w wazonie, łóżko, odrzucona pościel, zamknięte oczy. Róże ze ślubnego wianka, tren, zaplątany welon, krwawa miazga, strużki łez. Róże z białego pieca, katafalk, pogasłe świece, otwarte usta. Róże z bukietu oblubieńca, ciała na mchu, przymknięte rozkoszą powieki... z wiązanki ślubnej, z butonierki, becika dziecka i z wieńca pogrzebowego.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Lampa bakteriobójcza na długiej białej nodze zabija zapach drzew, mchów, hub, grzybów, żywicy, traw. Morduje trel ptaków. Kładzie trupem szum wiatru i promienie krwisto zachodzącego słońca.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Na jej bogatą wyobraźnię działają także rosnące przed domem wielkie, rozłożyste jabłonie z różnymi odmianami owoców. Śliwy kwitnące najpiękniejszymi, najsłodszymi, najwonniejszymi kwiatami. Krzaki porzeczek z małymi, czerwonymi i żółtymi kuleczkami. Agrest, który po rozgryzieniu wytryska masą mikroskopijnych pestek oblepionych gęstym, słodkim śluzem.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Strach Sylvie przybiera też postać białego anioła w wykrochmalonym fartuchu ze stetoskopem na szyi. To zdenerwowana matka. Biały anioł w sztywnym kitlu lekarskim szeleści, sapie, nadyma się. Sylvie kurczy się i krztusi. – Za dwóję – ciach gumą. – Za brzydkie pismo – ciach metalem. – Za niepójście do kościoła – ciach, ciach tym i tym.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

W końcu przykleja się do ciepłej ściany matczynej błony i, nie mając już, gdzie uciekać, poddaje się. Czuje, jak monstrum zakleszcza się na jej głowie i ciągnie, ciągnie bez końca.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

To jej egoistyczne cierpienie, bo przecież zmarła matka była bez wyższej uczuciowości. Harowała w polu i fabryce mydła, wiozła mroźnym świtem lokówki na sprzedaż, spotykała się z głupimi, upośledzonymi sąsiadkami, podczas gdy Marianne piła brandy.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Uduchowiony tatuś – najpierw kościół, potem karczma – mordownia, spotkania z mężczyznami. Plask, plask... Idą buty od płotu do płotu, na rauszu, na bani, pod wpływem. Tatuś – pijanica, topiący smutki w samogonie. Helen w domu, przy garach, przy balii, przy dzieciach. Wiadomo, chłop musi się napić, najeść i zaruchać.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Czerwona miazga owoców pod ich nagimi ciałami miesza się z krwią utraconego dziewictwa.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Ogień, mord, gwałt. Strach, ból, ucieczka. „Haj żywe!”. Płonące ludzkie pochodnie, odrąbane głowy, trupy w gnojówce. „Haj żywe!”. Okrucieństwo, brutalność, zbiorowy gwałt. Ludzie bestie.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

O współżyciu seksualnym z mężem się nie mówi. Cipka jest tabu. Clitoris nie istnieje.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Ten mężczyzna nic nie ma do lesbijek, które głównie ogląda na Pornhubie. Podoba mu się ich seks. Podnieca go. Marzy o trójkącie. Kobiety nazywa niezłymi dupami, fajnymi suczkami, ostrymi kiciami.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Wódka, balanga, jebliwość, praca... Koronki, nowenny, godzinki, zdrowaśki... Czy życie po stracie dzieci jest możliwe?

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Przekazuje też małej Sylvie wiedzę o proroczych snach dzieci, w których zmarłe matki wzywały je do otworzenia zakopanych trumien. Okazywało się po odkopaniu, że zwłoki były odwrócone na drugą stronę, a ich paznokcie zdarte od drapania w drewno wieka.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Za oknem zima. Na szybach zima. W sercu matki zima.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Czarny balon przykleja się jej do twarzy. Próbuje go oderwać, ale nie potrafi. Teraz jego czarna guma przylega ściśle do jej policzków. Kobieta szarpie, drapie skórę i w końcu odrywa balon wraz z ciałem.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Czasem wraz z siostrą Therese jeżdżą do homoseksualnego brata, który mieszka w mieście portowym. Wspólnie imprezują wśród przegiętych ciot, dworcowych pedałów, dziwolągów i wykolejeńców.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Lekarz podaje jej zapalonego papierosa, a kobieta zachłannie zaciąga się nikotyną, odpychając od siebie myśl o właśnie narodzonej córce.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Ogrzewa ich piecyk – koza, w której przyszywana babka dzieci Helen pali wyciągnięte z ust robaki. – Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to! – w utrudzeniu powtarza swoją mantrę pociąg tułaczy.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Dzień gaśnie czerwonym, krwistym, kobiecym zachodem. Wszystko się uspokaja. W białym domu w turkusowe kwiaty spełnia się kolejny etap przeznaczenia.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment

Książka

Fragment książki

Na szczęście jej krocze jest elastyczne. Krwawi, ale co tam. Napcha sobie między nogi wielorazowych gałganów, żeby krew nie lała się po nogach.

Marzena Ercolani, "Pierwszemu podaj zupę mężowi!", fragment