Książka
Fragment książki
Jednak tylko w zielone miesiące. Nie umiał jeździć na nartach. A szlaki wydeptywane przez pieszych w głębokim śniegu wydawały mu się czymś gorszym niż przemierzanie stoków na deskach. Także mroźny mozół dźwigania siebie na okruchach chwytów, po oblodzonych stopieńkach, z brzęczącym haczywem u pasa. A ponieważ to mu było niedostępne, więc zimą Ka nie chodził w Tatry. Jednakże czuł, mocno czuł – bez dotykalnego przeżywania. Był w tym lęk przed lawiną, mrozem, odpadnięciem od ściany, Ale także pełne zrozumienie i podziw dla Tych, Którzy Szli. I dla Tych, Którzy Ratowali. I w tle GAŁĄZKA KOSODRZEWINY... Stąd może ten jego „Przyczynek do Poręczówki” a może raczej do „Himalajów poezji u Michała Jagiełły”. Była to rzecz napisana, a i przedtem relacjonowana na spotkaniu u Waldka Krzesa. Te Himalaje poezji to był wieczór autorski, chociaż w samo południe, Tadeusza Różewicza w wielkim audytorium Biblioteki Narodowej, właśnie u Michała Jagiełły. Himalajami poezji nazwał właśnie dyrektor Biblioteki Narodowej twórczość Starego Poety. Tym bardziej że Różewicz przedstawił swój poemat epitafium po Wielkiej Wandzie Rutkiewicz. Stąd się wziął esej o tym autorskim spotkaniu. Ale także wiersz o Wandzie, właśnie „Poręczówka”. Nie będę przytaczał tej poetyckiej refleksji Waldka Krzesa. Tyle że początek brzmiał „... że dałaś siebie Górze...”.
Wojciech Jastrzębiec Kuczkowski, "Niezidentyfikowane obiekty świetlne", fragment