Nasze życie jest nic niewarte,
Tyle co spodnie podarte.
Gdy w nim przyjaźni brakuje,
Tego nie kupuje!
Odwiedź, gdy on choruje,
Zobacz, jak to smakuje?
Pociesz słowem, gdy trzeba,
Przychyl mu nieba.
On odwdzięczy się tobie,
Nie będzie myślał tylko o sobie.
Potrzebujemy otuchy.
Nie traktuj jej jak podpuchy.
Szczerość w tym jest ważna
I wiara odważna.
Na niej przyjaźń polega.
Nie wie o tym kolega,
Lecz wie przyjaciel
I powie tobie,
Że jesteś potrzebny w złym
Jak i dobrym momencie,
W dobrym czasie
I na zakręcie.
Co szczęściem nazwać możemy?
Możemy nazwać, co chcemy.
Dla każdego szczęście inaczej smakuje,
Ktoś czasem szczęście dla siebie kupuje.
Czasem ktoś w życiu szczęścia nie ma
Albo niszczy je komuś.
Szczęściem jest ciepłe miejsce w domu,
Gdzie nie zawadzam nikomu.
Szczęście to spokój,
Gdy sercem nie targa niepokój.
Gdy możesz dziecko do piersi przytulić,
W łóżeczku kołderką otulić.
Szczęście to mąż, który kocha i wspiera,
Gdy na twój widok duma go rozpiera.
Szczęście to dobrzy ludzie, których spotykasz na drodze,
Szczęście, gdy innym pomóc możesz.
Szczęściem jest zdrowie twoje i rodziny,
Gdy z rodziną możesz spędzać długie godziny.
Szczęście to praca, którą pokochać możesz.
Pracować z sercem i z ludźmi od serca.
Czuć się szczęśliwym
I szczęście dawać innym.
Czas to młodzieniec, który nigdy się nie starzeje.
Jako człowiek nad tym boleję.
Jako kobieta pogodzić się z tym nie mogę,
Czasem lusterkiem rzucę o podłogę.
Lecz jako matka widzę, jak młodość rozkwita,
O wiek wtedy nikt nie pyta.
Jako córka patrzę na zmarszczki mojej matki,
Kiedyś też miała twarz nastolatki.
Jako wnuczka widzę czas na babci twarzy,
Widzę, czym mnie w przyszłości ten czas obdarzy.
Z biegiem lat dane mi jest być szczęśliwą,
By rozstać się z tym światem z myślą godziwą,
Z biegiem lat zamiast urody mądrość dziedziczymy,
W głowie i sercu ją gromadzimy.
Tym trudniej pojąć czas!
Czy on jest dla nas?
Gdy siedzimy obok siebie,
Spoglądam ukradkiem na ciebie.
Widzę zmarszczkę na czole twoim,
Która wyryta jest również losem moim.
Bo wspólną historię tworzymy,
Jednemu szczęściu wierzymy.
Wspólne radości i cierpienia,
Te same mamy wspomnienia.
Na jednej wersalce siadamy
I przy wspólnym stole jadamy.
Wiem, co pomyślisz za chwilę.
Ty wiesz, co powiem i się nie pomylę.
Nawet kawa nam tak samo pachnie,
Gdy parzysz ją dla siebie i dla mnie.
Jedyny bądź dla mnie do końca życia,
Bo nie wyobrażam sobie bez ciebie bycia.
Nie chcę pić tej kawy, gdy ty jej nie pijesz,
Nie chcę tu żyć, gdy ty gdzieś indziej żyjesz.
Pamiętaj, że los nasz spisany jest tym samym piórem,
Stań obok mnie betonowym murem.
Gdy ty będziesz chciał odejść,
Niech i mi będzie dane,
Zabiorę ze sobą twe oblicze kochane.
Mam w domu zegar stary,
Który odmierza mój czas.
Ile czasu mam?
Bim bam!
Ile dni mi pozostało?
To, co się już działo,
W tarczy zegara zagrało.
Każda minuta brzmi inaczej,
Dla każdej żyję teraz raczej.
Bim bam – mi przypomina,
Że już poprzednią minutę wspomina.
Zegar mnóstwo minut pamięta,
Następne zapamięta.
Ktoś inny będzie się zastanawiał,
Upływu czasu obawiał.
Ile pamięta miłości?
Ile widział złości?
Tarcza zegara jest twarzą z metalu,
Nie boi się też skandalu.
Ja zastanawiam się, gdy patrzę na zegar,
Ile jeszcze „bim bam” usłyszę,
Zanim usłyszę tylko ciszę.