
Malachitowy bursztyn
- Cena
- 34,00 zł
- Data wydania
- 21 lipca 2023
- Format
- 144 x 206
- Oprawa
- Miękka ze skrzydełkami
- Ilość stron
- 322
- ISBN
- 978-83-8011-271-1
- Dostępność
- dostępny
Kilka słów od autorki:
Pod koniec 1795 roku Austria, Prusy i Rosja dokonały trzeciego rozbioru
Polski. Ziemie, które zostały przyłączone do Austrii, zaczęto nazywać
Galicją, dokąd cesarz wysyłał swych zaufanych urzędników, by
organizowali tam administrację na wzór austriacki. Jednym z nich był
Orsen Wessler, który wraz z żoną Hertą i córką Poldą opuścił Wiedeń
latem 1796 roku, udając się do tej dalekiej, nieznanej im, wschodniej
krainy. Herta z niechęcią opuściła stolicę, ale jako żona radcy dworu
nie miała innego wyboru. Jedyną osobą, która z entuzjazmem przyjęła
wiadomość o wyjeździe do Galicji, była Polda, która, zawiedziona w
miłości, miała cichą nadzieję, że ten wyjazd z Wiednia pozwoli jej
wymazać z pamięci Dittmara hrabiego von Hochberga, który się do niej
zalecał, ale nie ją, a jej przybraną siostrę Izoldę poprowadził do
ołtarza. I rzeczywiście stało się: w czasie podróży do Lubiska, miasta
leżącego gdzieś na galicyjskich rubieżach, Polda poznała niemieckiego
kupca Harolda Rotta. Czas biegł szybko i wkrótce Orsen Wessler otrzymał
rozkaz powrotu do Wiednia po wypełnieniu misji. Przed wyjazdem z Lubiska
rodzina przeżyła wstrząs: Harold oświadczył się Poldzie, a ona - wbrew
woli zrozpaczonych rodziców - zdecydowała się na ten mezalians.
A jak się potoczą losy Poldy i Harolda? Czas pokaże…
i redaktorskie trzy grosze
Jako czytelnicy możemy trwać przy tradycyjnej formie, do której
przywykliśmy, ale możemy też rozsmakowywać się w eksperymencie, w czymś
zaskakującym, nowym. Malachitowy bursztyn wprawia w zakłopotanie, bo
wyparowała z niego niemal do cna narracja. A więc ta zmora
nieprzepadających za refleksyjnym czytaniem zostaje na dobre wypędzona
(a może utopiona?). Tempo nabiera jakiejś niemiarowej szybkości i choć
rzekomo akcja dzieje się w XVIII w., to wehikuł wartkiego dialogu każe
nam zapomnieć o archaicznej przestrzeni i czasie, bo oto ani się
spostrzeżemy, a w niemilknącym towarzystwie powołanym do życia przez
Irenę Sturm czujemy się jak ryby w wodzie rozplotkowanej prowincji.
Henryk Kalata