Koniec sezonu symbolizuje dla mnie kotwicę moich własnych wspomnień.
Rozkazuje mi się zatrzymać i przypomnieć, a następnie przywołać
odpowiednie dni mojego życia. W pewnym momencie pojawia się zjawisko
nazwane przeze mnie jako pamięć zapachu. Węch jest mocno niedocenianym
zmysłem u ludzi, gdy tymczasem cicho, zza kurtyny potrafi kierować
naszymi myślami. Jednak głównym toposem wierszy jest przemijanie –
stanowczo mój ulubiony motyw w poezji i ogólnie szeroko pojętej sztuce.
Jak łatwo samemu wydedukować, czasami przemawia przez wiersze dogłębny
smutek i to on prowadzi do zatrzymania się w miejscu choć na chwilkę.
Ciekawym zabiegiem jest też synteza motywu natury i bardzo
przemawiającego do mnie obrazu miasta. Kontrast tych dwóch wizji przy
odpowiednich przemyśleniach niesie ze sobą wartościowe treści i
zaskakujące odkrycia. Wśród wierszy najbardziej poruszający okazał się
wiersz o subtelnym tytule Spacery. Przyznam się, że już dawno nie
czułam się tak wzruszona i bliska płaczu. Koniec sezonu to zbiór wierszy o wielowymiarowym spojrzeniu na świat.
Czytelnik dostaje szanse odnaleźć w nim niezwykle wiele motywów, by
wybrać swój ulubiony i iść jego ścieżką. Za pomocą prostych, ale też
barwnych słów nie musi przerywać, nie musi martwić się, że coś będzie
zbyt trudne i skomplikowane. Wiersze mają drugą głębię i konkretny plan,
ale co ostatecznie odnajdzie w nich człowiek, zależy wyłącznie od
niego.