Ideą tego przewodnika nie jest podawanie wyników żmudnych badań
archeologicznych, znalezisk w sąsiadujących z kręgami pochówkach,
najczęściej kurhanowych, oraz tym podobnych danych. Naszym celem jest
przedstawienie wszystkich historycznych stanowisk kręgów kamiennych
znajdujących się na terenie współczesnej Polski, ich jak
najdokładniejszej lokalizacji, tak aby kolejni badacze mogli odnaleźć
nie tylko te, które są znane, ale również te, po których zostało
niewiele, ale także te miejsca, gdzie po kręgach nie pozostało zupełnie
nic. Co jeszcze uważamy za istotne, przedstawiamy również stanowiska
jeszcze formalnie nieodkryte, gdzie kręgi spoczywają pod warstwą ziemi i
czekają czasu, gdy ktoś odważny ze środowiska naukowego poważnie
potraktuje zawarte tu informacje i postanowi je sprawdzić empirycznie.
Od zawsze gdzieś w nas tkwiła potrzeba i chęć dowiedzenia się, kto tak
naprawdę zbudował kręgi kamienne, kiedy i w jakim celu. Chcieliśmy
wiedzieć, ile takich stanowisk było w Polsce, gdzie one były i jak
wyglądały, bo przecież literatura informowała, że było ich znacznie
więcej, ale większość uległa zniszczeniu w czasach nie tak odległych.
Czyż nie byłoby to fascynujące móc odtworzyć wszystko tak, jak było to
na początku, poznać sens i tajemnice tych budowli?
Ta książka to właśnie odpowiedź na wszystkie te pytania.
Będąc w pełni świadomymi możliwości wyklęcia przez apologetów
meanstreamowych nurtów naukowych, ośmielamy się mimo to napisać to, co
napiszemy, mając nadzieję, że nawet wyklęci zasiejemy ziarno ciekawości w
umysłach.
Początki budowy kręgów sięgają okresu ok. 10,5 tys. lat p.n.e.
Kręgi w Odrach posiadają swoich duchowych opiekunów. Co prawda każdy
może postrzegać ich inaczej, ale nam pokazują się pod postacią starca
ubranego w długą do ziemi szatę oraz drugiego, młodszego, ubranego w
jasną krótką tunikę, który dołączył kilkanaście lat temu. Kiedy pierwszy
raz zobaczyliśmy lata temu tablicę z rysunkiem Stephana, zaskoczyła nas
postać tam namalowana, jako żywo przypominająca starszego opiekuna.
Zupełnie, jakby artysta malował pod czyimś wpływem.
Wybraliśmy się tam na wizję lokalną w pierwszej połowie sierpnia 2021r.
Jadąc drogą ze Szczecinka na Stargard w miejscowości Czaplinek skręcamy
na południe do Pławna. Po niecałych 5 km przejeżdżamy przez Pławno. Jak
dalej? Opiszę naszą przygodę. Najlogiczniej i zapewne najprościej
byłoby dostać się na miejsce drogą w prawo, która znajduje się zaraz po
minięciu skraju jeziora Krzemno. Na mapie droga ta skręca niestety na
SW, czyli niezupełnie w kierunku, o który nam chodzi. Jest jeszcze drugi
problem na wjeździe stoi szlaban, dokładnie taki jakie stawiają
leśnicy, aby nie wjeżdżać do lasu. Zapewne droga ta byłby najprostszą i
znalazłyby się leśne dukty, którymi z pewnością można by szybko dotrzeć
do celu. My jednak nie zaryzykowaliśmy mandatu, więc cofnęliśmy się
kilometr na północ asfaltową drogą i skręciliśmy w polną drogę na zachód
po północnej stronie jeziora Krzemno. Po około 2 km polno-leśnej drogi
wyboistej dojeżdżamy do drogi pseudoasfaltowej pamiętającej zapewne
jeszcze Gomułkę, która wychodzi z prawej spod wiaduktu kolejowego. Jadąc
dalej wzdłuż torów po niecałych 1,4 km jest przejazd przez tory, ale
tam nie jedziemy. Tuż przed przejazdem skręciliśmy w leśną drogę ledwo
widoczną wśród drzew, ale widocznie użytą już przez samochody (samochody
nieterenowe nie powinny tam wjeżdżać).
Klucząc między drzewami mijamy po lewej jakieś dzikie miejsca biwakowe
nad jeziorem (takie na jeden namiot wśród trzcin). W pewnym momencie po
ok. 300 m droga się kończy, dalej jest wąwóz trudny do pokonania i droga
zmienia się w ledwie widoczną ścieżkę. Zostawiamy samochód. Dalej
idziemy pieszo ledwo rozpoznawalną ścieżką, wzdłuż jeziora, pełną
gałęzi. Po około 600-700 m docieramy do jakby drogi, która wyprowadza
nas na drogę wykorzystywaną do zwózki drewna (właśnie wycięto tam drzewa
liściaste pozostawiając iglaste, wszędzie pełno gałęzi). Po prawej
mijamy teren lekko idący pod górę ze świeżo posadzonym młodnikiem. Po
lewej przy drodze zgliszcza spalonego stosu drewna i przypalone drzewo.
Droga leśna jest szeroka. Jeszcze kawałek i jest rozwidlenie. Jedna
droga idzie prosto wzdłuż jeziora, a druga skręca w prawo. Skręcamy w
prawo. Jeszcze chwila, niecałe 100 m i widać po prawej w lesie przy
drodze wystające z ziemi kamienie, a kawałek dalej odkopany przez
archeologów krąg, któremu nadaliśmy nr 1. Przy okazji należą się
podziękowania osobie, która oznaczyła na mapach Google pozycję kręgów,
pomogła nam ona celnie trafić na miejsce.
Stanowisko w Rekowie to całkiem świeże odkrycie sprzed kilku lat. Na
informację o odkryciu natrafiliśmy w artykule z października 2020 r. w
Kurierze Bytowskim. Przedstawione tam informacje sugerowały na
prawdopodobieństwo graniczące z pewnością odkrycia dwóch kamiennych
kręgów. Artykuł nie precyzował położenia, a próba skontaktowania się z
jednym z badaczy znających lokalizację okazały się niepowodzeniem, nie
otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi na zadane pytania. Wobec powyższego
postanowiliśmy w pierwszej kolejności wykorzystać zdolności paranormalne
w celu potwierdzenia czy to rzeczywiście oryginalne kamienne kręgi i
jaka jest ich lokalizacja. Trudno bowiem byłoby poszukiwać „na ślepo”
stanowiska w rozległych lasach otaczających miejscowość, to trochę jak
szukanie igły w stogu siana, a przecież chcieliśmy sami to obejrzeć na
własne oczy.
Co prawda archeologiczna wyprawa weryfikacyjna wg. informacji we
wspomnianym artykule znalazła dwa kręgi, ale nasz duchowy „informator”
mówił o czterech i tak opisywał ich wygląd:
·
Krąg 1. Średnica około 29 m, 16 kamieni na okręgu (zachowało się 12),
jedna stela środkowa, kolor energetyczny pomarańczowy.
·
Krąg 2. Średnica około 16 m, 9 kamieni na okręgu (zachowało się 8),
jedna stela środkowa, kolor energetyczny zielony.
·
Krąg 3. Średnica około 22 m, 19 kamieni na okręgu (zachowało się 15),
jedna stela środkowa, kolor energetyczny żółty.
·
Krąg 4. Średnica około 20 m, 12 kamieni na okręgu (zachowało się 6),
jedna stela środkowa, kolor energetyczny niebieski.
Nasze informacje paranormalne określiły, że kręgi są częściowo
zniszczone, ale dużo ocalało. Stanowisko znajduje się częściowo na
starym wyrębie, częściowo w lesie, a częściowo na nowym wyrębie.
W dniu 3 maja 2022 roku wybraliśmy się na wizję lokalną nie znając
kompletnie terenu. Sugerując się mapką (powyżej) wykonaną przed
przyjazdem dzięki informacjom paranormalnym udało nam się znaleźć drogę
prowadzącą w las od głównej drogi. Wkrótce okazało się, że nie jest to
uczęszczana droga, wprost przeciwnie, mocno zasypana gałęziami, wąska,
na skraju zbocza, chwilami z głębokimi koleinami. Po kilkuset metrach
droga zaczęła oddalać się na północ od potencjalnej lokalizacji i
zawróciliśmy w pierwszym możliwym miejscu, aby zawrócić na skraj lasu.
Ponownie udaliśmy się tym razem pieszo. Po lewej minęliśmy leśny staw, a
chwilę dalej teren sugerujący, że teren jest podmokły i bagnisty, a w
przeszłości też był stawem (oba widoczne na zdjęciach lotniczych). Po
prawej ciągnął się wysoki grzbiet wzgórza o co najmniej
kilkudziesięciometrowej wysokości i bardzo ostrym zboczu. W miejscu,
gdzie podejście nie było już tak strome skierowaliśmy się pod górę i
weszliśmy na grzbiet, by cofnąć się w kierunku zachodnim. Po chwili
natrafiliśmy niedaleko drogi, po lewej stronie, na ślady po kręgu nr 1.
Kamienie, które udało się zlokalizować w większości mocno omszałe,
przemieszczone i poprzewracane.
(…)
Podsumowując naszą wyprawę do Rekowa należy wspomnieć, że bardzo nas
ucieszył fakt, że udało nam się we wskazanej w sposób paranormalny
lokalizacji odnaleźć pozostałości wszystkich czterech kręgów, mimo iż
wspomniana wcześniej grupa archeologów odnalazła jedynie dwa. Ponadto
usytuowanie kręgów ich wymiary itp. odpowiadały temu przekazanemu nam
drogą paranormalną.