W zamkniętym budynku określanym Rajem, miejscem będącym domem dla
nauki i technologii, a także dla ludzi, na których dokonano różnego
rodzaju cybernetycznych ulepszeń, istnieje las oświetlony przez sztuczne
światła i utrzymywany w stałej temperaturze i wilgoci. W lesie tym, tuż
obok ogromnego zbiornika wodnego (który służy również jako
elektroniczny terminal kolekcjonujący dane), ulepszony przez
bioinżynierię superżołnierz prowadzi długą rozmowę o wartości ludzkiego
życia z bezcielesną głową w metalowej klatce; rozmowa ta dobiega końca,
gdy na dwójkę spada deszcz krwi i wnętrzności, a latające w powietrzu
rekiny szykują się do ataku.
Daje to wyobrażenie o rodzaju książki jaką jest Ignis Mare – pełna
oszałamiających pomysłów, wypełnionych tym co brutalne, groteskowe lub
sentymentalne. Powieść przedstawia dość frustrująco nierówną historię –
niecodzienną i dziwaczną, czasem poruszającą, innym razem
bezkompromisowo prowokującą do myślenia, a częste przesunięcia tonów i
tempa tworzą z powieści kompozycję, od której ciężko jest się oderwać.
Historia zaczyna się, gdy mężczyzna imieniem Cyryl próbuje zamordować
nieletnią prostytutkę, główną bohaterkę - Różę. Dziewczyna zostaje
uratowana w ostatniej chwili przez dwóch prywatnych detektywów: Igora i
doktora Nikodema, którzy namawiają ją do wytoczenia sprawy sądowej
przeciwko swojemu mordercy. Cóż, omal-mordercy. Do tej pory brzmi
prosto, prawda? Jednak dwójka prywatnych detektywów nie tylko ratuje
dziewczynę, ale również wzmacnia ją cybernetycznie, wszczepiając w jej
ciało nanowłókna, które dają jej możliwości kontrolowania elektroniki, a
także funkcji własnego organizmu. Igor natomiast - on nie jest nawet
człowiekiem. Jest myszą, która na poczet eksperymentu została obdarzona
ludzkim poziomem inteligencji i przekształcona w niebezpieczną broń.
Stworzenie może zmieniać swój kształt na dziesiątki sposobów,
przekształcając się w jakiekolwiek rzeczy martwe – co graniczy wręcz z
magią (choć czytelnik otrzymuje naukowe wyjaśnienie dla tych
umiejętności).
Jednak nawet to nie przekazuje w pełni niezwykłości Ignis Mare.
Fragment z latającymi rekinami na przykład, pojawia się po tym jak Róża
spotkała młodego chłopca z rogiem wyrastającym z głowy. Nie musiał on
jeść, spać, nawet oddychać. Przebywał w towarzystwie inteligentnego,
cybernetycznie ulepszonego delfina, będącego jego partnerem. Powodem,
dla którego Róża przybywa do Raju jest poszukiwanie schronienia po ataku
przez ekipę płatnych morderców. Zabójców, którzy specjalizują się w
usuwaniu części ciała swoich ofiar i wszczepianiu ich we własne ciała.
Nierówne tempo rozwoju fabuły trzyma czytelnika w napięciu i podkreślane
jest kontrastem pomiędzy przeciętnością, a wyjątkowością. W jednym
momencie Róża dokonuje zakupów w centrum handlowym, albo gotuje gulasz, w
innej chwili walczy z bandą płatnych zabójców (strzelaniny z nimi
przeprowadzane są w szybkim tempie, w tym miejscu pojawia się dodatkowy
element horroru, a sama śmierć wrogów jest niezwykle satysfakcjonująca
również dlatego, że zabójcy są tak karykaturalnie nikczemni, że
czytelnik z przyjemnością doświadcza ich śmierci).
Oczywiście, pomysłowa groteska i wartka akcja nie może trwać przez całą
powieść. Ignis Mare wzbogacona jest o niezwykle obszerny i wciągający
wątek, który ma miejsce w kasynie. Róża, Igor i Nikodem udają się do
kasyna, aby odzyskać specjalne żetony, w których przechowywane są
wspomnienia Cyryla. Wprowadzani jesteśmy w świat hazardu, zasad gier,
fascynacji tajnikami ruletki, blackjacka i pokera texas hold’em, ale
przede wszystkim zagrywek psychologicznych wykorzystywanych podczas gry.
Centralnym dylematem w książce jest to, czy technologia, która
stworzyła Igora i uratowała życie Róży, jest czymś, co powinno zostać
dopuszczone do codziennego użytku w celu wyeliminowania ludzkich
słabości, czy zostać całkowicie zakazane, bądź też wykorzystane tylko w
przypadkach zagrożenia życia – tak, aby technologia ta udowodniła swoją użyteczność. Tak więc Ignis Mare jest refleksją nad klasycznym
tematem znanym fanom science-fiction – refleksją nad zakresem etyki w
rozwijającej się technologii. Przykładem tego jest sekwencja w Raju.
Mieszkańcy instytutu są w pewien sposób niepokojący w swojej biernej
pasywności, ale jednak jest coś atrakcyjnego w wizji utopijnej
inżynierii, która nie potrzebuje zewnętrznej ingerencji, paliwa, a nawet
dostępu do słońca, aby utrzymać swój własny ekosystem. Kontrastuje to z
życiem, które wybrał sobie Igor – w którym nieustannie musi
usprawiedliwiać społeczeństwu swoje istnienie, swoją użyteczność jako
narzędzia, jako przekleństwa technologicznego – inaczej społeczeństwo po
prostu się go pozbędzie.
Dodając parę słów na koniec, Ignis Mare jest książką, w której każde
wydarzenie malowane jest ciemnymi barwami, a czytelnik odczuwa tragizm
poszczególnych chwil. Każda z postaci reprezentuje sobą indywidualne
zachowania, które mają swój wyjaśniony początek w przeszłości.
Bohaterowie pozwalają się lubić, lub nie – fascynują bądź wzbudzają
obrzydzenie – jednak tak naprawdę wraz z zagłębieniem się w kolejne
strony historii coraz trudniej jest czytelnikowi jednoznacznie ich
oceniać.