Jadąc, spostrzegł że jakieś dzieciaki w sportowym samochodzie obok niego aż palą się do tego, by się ścigać (...) Gestem dał znać kierowcy, że się zgadza (...) Gdy wyjechali zza zakrętu, zobaczyli przed sobą czerwone światło. Zatrzymali się. Tom z tajemniczo złowieszczym wyrazem twarzy spojrzał na kierowcę i przygazował nieco swojego Camaro. Chłopak zbladł, słysząc dźwięk silnika. (...) Światło z czerwonego zmieniło się na pomarańczowe i zaraz potem na zielone. Oba samochody ruszyły z piskiem opon. Dość długo jechały równo, aż nagle pękła opona w samochodzie chłopaka i stracił panowanie nad pojazdem. Tyłem wozu zaczęło rzucać na wszystkie strony. Tom wrzucił wyższy bieg i nim się tamci się zorientowali, był już daleko przed nimi. Widział jeszcze, jak samochód obrócił się kilka razy i zatrzymał kilkadziesiąt metrów dalej na poboczu. I to był koniec ich szaleństw, gdyż nim cała banda wysiadła z wozu, podjechał do nich duży wóz policyjny. Tom obserwował to wszystko przez lusterko i zaśmiał się pod nosem. Chwilę potem zjechał w boczną drogę, prowadzącą do miejsca spotkania.
Kamil Żuk, "Handlarz. Wydanie II", fragment