– Czekaj, czekaj, to on nie wie, że to mieszkanie jest jej własnością?
– Dokładnie tak. On myśli, że płaci jej czynsz, a tak naprawdę daje jej miesięczne wynagrodzenie w postaci czterech tysięcy złotych. Ona udaje, że go kocha i wybacza mu zdrady. Za każdą zdradę dostaje jakiś drogi prezent, na przykład rok temu dostała fiata 500, bo powiedziała, że to koniec. A ten się przestraszył i kupił jej auto.
– Jak długo Justyna będzie to ciągnąć?
– Do momentu, aż się w kimś zakocha albo stwierdzi, że ma już wystarczająco hajsu, by kazać mu spadać.
– To raczej nigdy nie nastąpi – wtrącił Andrzej i zaczął się śmiać.
– Też tak uważam – potwierdziła Emilia. – Ludziom wiecznie mało, a tak naprawdę Justyna dostaje kolejne cztery tysiące od ojca, by tylko nie miała kontaktu z Robertem.
– To ojciec Justyny wie o wszystkim?!
– Nie! – śmiała się Emilia. – Kiedyś niezapowiedzianie wszedł do jej mieszkania. Wtedy okazało się, że ma dodatkowy klucz.
– O mój Boże, i co się wtedy wydarzyło?
– Nakrył ją i Roberta w intymnej sytuacji.
– Ja pierdolę.
– Dosłownie! – Uśmiechnęła się. – Ojciec Justyny wpadł w szał. Kazał Robertowi wypierdalać, bo go zajebie. Podobno rzucił się na niego z nożem, a tamten jak mały szczeniak uciekł nagi z mieszkania, łapiąc po drodze część swojej garderoby. Dobrze, że zdążył złapać kluczyki do swojego porsche, to chociaż długo nie musiał biegać nago po Powiślu.
– I co dalej?
– Ojciec Justyny zapowiedział jej, że jak będzie utrzymywać kontakty z Robertem, zabierze jej mieszkanie. A ona ostentacyjnie zrzuciła z siebie kołdrę, nago minęła ojca i kierowała się w stronę wyjścia. Jej ojciec spanikował. Pobiegł po kołdrę i rzucił się w pościg za nią, prosząc, by nie wychodziła. Ona łaskawie się zgodziła. Ubrała się, poszli pogadać i ustalili, że ona zerwie kontakty z Robertem w zamian za miesięczną pensję w wysokości czterech tysięcy złotych. Dla jej ojca to jak drobne, więc bez zastanowienia się zgodził. Takim to sposobem dostaje dwie pensje prawie za nic. Czasami ojciec kupuje jej jeszcze jakieś gadżety albo biżuterię, by znowu nie znalazła sobie jakiegoś bogatego, starego przydupasa.
– A co jej matka na to?
– Niestety nie żyje.