Żeby poczuć życie, po prostu się zatrzymujesz. Najpierw robisz to trochę
na siłę, wydaje Ci się, że to już, a to nie już. Potem Twój umysł
przekonuje Cię, że się zatrzymałeś, i już to czujesz, ale to też nie to.
Trzeba nabrać trochę wprawy w zatrzymywaniu się, w skupianiu się na
zatrzymywaniu.
Każdy wyścig, każde skupienie zawęża pole widzenia, obserwacji.
Odpowiadasz za siebie, za rodzinę, za innych, gdy jesteś liderem. Lub
też jesteś już liderem Ferrari, lub też skupiasz się na sobie w stylu
Ferrari. A może po prostu już osiągnąłeś poziom fanatyzmu, który i mnie
kiedyś towarzyszył. Może to, co robisz, jest tak ważne, że widzisz
tylko to, żyjesz tylko tym; skupiłeś się na jednej gwieździe tak silnie,
że nie widzisz, jak w kilkanaście minut przeleciały obok Perseidy. Na
czym się skupiasz, to jednak Twoja sprawa i Twój wybór. Warto jednak
rozważyć, czy słuszny. No ale jak dostrzec, co jest słuszne?
Twoje ciało zacznie się naprawiać i strukturyzować tak, jak woda
strukturyzuje się pod wpływem miłości czy też innych „uzdatniaczy”, co
jest faktem. Więc jeśli woda się strukturyzuje, a Ty w większości
składasz się z wody, to i Ty się strukturyzujesz. Twoje komórki, wiry
energetyczne, pasma świetlistych fotonów pracują nad normalizacją.
Andrzej Cydejko, Bóg i Ferrari. Spowiedź szefa, fragmenty