Ładowanie

Słowa

Zamknij

Książka

Fragment książki

Czekać – pomyślałem rano, gdy zerknąłem na zegar i zobaczyłem, jak minutnik przekroczył szóstkę i doganiał tkwiącą niemal bez ruchu między siódemką a ósemką wskazówkę godzinową. W wielu tekstach pisali, że czekanie jest okropne. Jako czytelnik nie mogłem w to uwierzyć. Przecież oczekiwanie to w gruncie rzeczy całkiem przyjemna bezczynność, usprawiedliwione lenistwo. Czas wypełniony relaksem, pozbawiony jakichkolwiek zarzutów, że się go marnuje.

Teraz mogłem poczuć, jak bardzo myliłem się. No tak, tamto czekanie nie dotyczyło mnie samego. Było czyjeś. A to było moje i strasznie uwierało.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Odszedłem w kierunku promenady prowadzącej wzdłuż plaży od zatoki. Tym razem z przodu zobaczyłem faceta z gazetą. Nie miałem już żadnych wątpliwości. To był ten sam gość. Najwyraźniej mnie śledził! Łaził za mną chyba od rana!

Co to za jeden? Czyżby z policji? Dlaczego za mną chodzi? Może Jola… przyznała się… Powiedziała, że kłamałem w sprawie morderstwa w kinie… I teraz mnie sprawdzają.

Właściwie nie miałem pojęcia, co im powiedziała… Mogła przecież powiedzieć cokolwiek… O sobie i o mnie… Gotowi pomyśleć, że działamy wspólnie, że zabijamy we dwoje…

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Z toku spokojnych myśli wytrącił mnie hałas, który rozległ się przy drzwiach wejściowych. Odwróciłem się w tamtą stronę ze słuchawką przy uchu i zamarłem w zdumieniu. Do hotelu wbiegło kilku policjantów w ciemnych uniformach, z bronią w rękach. Jako ostatni próg przekroczył podinspektor Jabłoński. Podszedł do kontuaru recepcyjnego, machnął recepcjoniście odznaką przed oczyma i rzucił szybko: – Czy jest tu drugie wyjście? – Tak, tylko dla personelu. Z tyłu.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Zapłaciłem, podziękowałem, wstałem z drewnianego krzesła i wziąłem Jolę za rękę, przeciskając się do wyjścia. – „Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew. Wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi” – śpiewna fraza wpadła mi w ucho i powędrowała prosto do serca. Cholera, to przecież było jak o nas.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Babcia roześmiała się serdecznie i znów poklepała mnie po dłoni. – Pewnie, że nie, głuptasku. Miłość to codzienna postawa. To pomoc i rezygnacja z siebie. – Rezygnować to przegrywać – zdecydowałem się wygłosić złotą, moim zdaniem, myśl zasłyszaną w telewizji od któregoś ze sportowców. – Nie opowiadaj głupstw. Taka rezygnacja daje świadomość korzyści i szczęścia. Tak, tak – pokiwała głową, gdy zobaczyła w moich oczach zdumienie i niezgodę. – Kiedy widzisz, że twój ukochany jest szczęśliwy, to i ciebie to przepełnia. Gwarantuję. – Dobra, brzmi nieźle – przyznałem, – tylko jak to zrobić w życiu? – Normalnie. Wystarczy żyć, kierując się jedną zasadniczą myślą. Moja mina musiała wyrażać ciekawość, bo babcia uśmiechnęła się jeszcze szerzej i powiedziała z lekką nutą uroczystego tonu: – To bardzo krótka maksyma: „Jestem dla ciebie.”

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Po dwóch minutach zarośla zdawały się rzednąć, a przed nami pojawił się wąski przesmyk, otwierający ścieżkę na niedostępny fragment wybrzeża. Wychodząc z lasu, stanęliśmy na skraju małego piaszczystego języka, który wydawał się wchodzić w morze.

Nigdy nie przypuszczałbym, że natura mogła stworzyć coś takiego. Przed nami otwierała się przestrzeń wypełniona żółtym piaskiem i błękitną ścianą wody, oddzieloną od nieba ruchliwą linią białych bałwanów. Po bokach nasze ustronie osłaniały wydmy.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Wyjąłem ze spodni chusteczkę, żeby zachować ostrożność. Chwyciłem jedną ręką za mankiet jego koszuli, a drugą, przez chusteczkę, spróbowałem odwrócić i rozchylić jego dłoń. Była jeszcze ciepła i poddawała się moim zabiegom bez specjalnego trudu. Spomiędzy palców wypadło na powierzchnię alejki podłużne świecidełko. Odłożyłem rękę tak, jak leżała wcześniej, i skupiłem się na znalezisku.

Ziemia zaczęła usuwać mi się spod nóg. Kolejna fala zimnego potu towarzyszyła mojemu dziwnemu lotowi w przepaść, a ogromna gula, która wyrosła momentalnie w gardle, odebrała mi głos. Zaciśnięte usta pozwoliły wyłącznie na wyartykułowanie cichego jęku. Oczy zaszkliły się od łez.

Trzymałem w dłoni srebrny łańcuszek z błyszczącym serduszkiem. A ja go znałem doskonale. Wybierałem go przecież kilka godzin wcześniej w ulicznym pawilonie. Był teraz wprawdzie rozerwany, ale i tak go poznałem.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Zapadła cisza, przerywana radiowymi doniesieniami z regionu. Chwalono władze Pucka za urządzenie deptaka nadmorskiego, relacjonowano przebieg ostatnich uroczystości zorganizowanych w Jastarni, wreszcie zapowiedziano ograniczenia w ruchu po Juracie spowodowane tym, co dziać się będzie na terenie należącym do rządu i prezydenta kraju. Nic ciekawego.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

W ciszy, w tym jednym przeciągającym się spojrzeniu powiedzieliśmy sobie wszystko. Wszystko, co wtedy mogło być powiedziane, choć żadne słowo nie padło. Ta chwili była pełna wzajemnego zrozumienia i delikatnego napięcia. Zbliżyłem się do niej z odwagą, jaką dało mi to milczące porozumienie. Jola stanęła przede mną pełna ufności. Objąłem ją, pochyliłem się, by pokonać niewielką różnicę naszego wzrostu, i z drżącymi wargami przywarłem do jej ust. Poczułem, jak oddaje mi uścisk, a jej dłonie powoli wędrują ku górze. Ujęła moją głowę i zatopiła palce w moich włosach. Ta chwila, jak żadna inna, była nasza. Pełna wszystkiego, co chcieliśmy sobie wtedy dać.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Oceniłem sytuację. Faktycznie, szykował synów do całkiem fajnej fotki na pamiątkę po tym niezwykłym miejscu. Dwa szkraby stojące przy sobie na betonowym falochronie, wpatrzone w przestrzeń przed siebie i ufnie trzymające się za ręce, a w tle fale morskie. Wydało mi się to dość głęboką metaforą ludzkiego życia jako podążania w kierunku określonego, upatrzonego celu. Towarzyszy temu silna i niebezpieczna natura, a koniecznym elementem wspomagającym wydaje się żyjąca tak blisko i związana symbolicznie gestem ściśniętych dłoni druga osoba. Na przykład brat…

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Szedłem spokojnie, od czasu do czasu machając ręką wokół twarzy, by zniechęcić skrzydlatych napastników przed próbami ukąszenia. Jeden z nich był na moje wysiłki wyjątkowo odporny, bo usiadł na szyi, by spróbować smaku mojej krwi. Pacnąłem odruchowo dłonią i poczułem pod palcem malutkie zgrubienie. Udało mi się. Chciałem opuścić dłoń, gdy coś cienkiego z dużą siłą przygwoździło ją do jabłka Adama. W tym samym momencie mocne pchnięcie w plecy spowodowało, że rzuciło mną do przodu. Zdołałem przyklęknąć na lewym kolanie, by uniknąć upadku na asfaltową ścieżkę. Usłyszałem z tyłu dość wyraźny, choć cichy przyspieszony oddech.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Byłem oszołomiony. Jakaś irracjonalna ciekawość popchnęła mnie, by zajrzeć do środka, chociaż nie miałem pojęcia, dlaczego to robię. Mogłem się spodziewać wielu rzeczy, ale nie tego, co ujrzałem. Na pewno nie tego.

W pokoju panował chaos, jak po szamotaninie. Krzesła były przewrócone, a pościel zwisała z łóżka. Na podłodze, tuż obok łóżka, leżał twarzą do ziemi mężczyzna. Byłem pewien, że to mój sąsiad – ten prezes czy dyrektor, ciągle oczekujący na przyjazd kochanki. Nie poruszał się. Nie dawał żadnych oznak życia.

Obok niego klęczała Jola. W rękach trzymała cienki, czarny szalik, który zwisał bezwładnie. Jej wzrok był pusty, skierowany na lufy policyjnych automatów.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

– Nie jestem śpiochem. Wstaję dość często jeszcze wcześniej niż port. – Mimo urlopu? – zdziwiła się, nie kryjąc podziwu. – Jestem pod wrażeniem takiej dyscypliny. Twoja żona będzie miała jak w puchu… Codziennie świeże bułeczki na śniadanie… – No właśnie – podchwyciłem z entuzjazmem, postanawiając wykorzystać okazję. – Musisz się, Joleczko, szybko decydować na ślub ze mną, bo jeszcze cię jakaś wyprzedzi… Zaśmiała się serdecznie. – A co? Tłumy chętnych? – No wiesz… – W takim razie po niedzieli trzeba sprawę załatwić. Nie mogę takiej okazji odpuścić. – Bardzo się cieszę. Jestem za. Po której niedzieli, jeśli można wiedzieć? – To się dopiero okaże.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Zakończyła podawanie małych rybek i dodała z nadzieją: – Władze uczelni zbierają już środki na realizację projektu naukowego „Helskie Fokarium” – upewniła mnie kiwnięciem głowy, widząc moje zdziwienie. – Przyjedź pan tu za jakieś piętnaście lat, to nie poznasz pan tego miejsca. – Rozumiem – skomentowałem krótko. – Kto wie…

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Po paru sekundach wypadliśmy na hol. Było pusto i cicho. Błyskawicznie zamknąłem za sobą drzwi i odwróciłem się do Joli. Byłem w szoku. Dziewczyna kurczowo trzymała mnie za rękę. Cała drżała. Jej oczy były pełne przerażenia, a twarz wykrzywiona w koszmarnym grymasie lęku. – Co się stało? – Tam – wykrztusiła z trudem, wskazując drżącą ręką w kierunku toalet. – Tam… leży…

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Dręczyło mnie nieustannie poczucie perfidnego okłamania, tym bardziej bolesnego, że przecież przepełniała mnie jeszcze niedawno pewność tego, że Jolę pokochałem. Całym sercem i umysłem. Tymczasem ona wystawiła mnie do wiatru, ośmieszyła i oszukała. Prawdopodobnie szykowała się uczynić ze mnie swoją kolejną ofiarę.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Kiedy zerkałem ku przesuwającym się po piasku niewielkim ludzkim żyjątkom, dopadła mnie myśl o znikomości człowieka wobec ogromu świata i potęgi żywiołów. No, oryginalny nie byłem, ale cóż poradzić? Czasem życie tylko potwierdza słuszność tez, jakie u kogoś się wyczytało lub usłyszało. To fakt, że człowiek w jakimś wymiarze do mocnych nie należy. Ale przecież, jeśli by się wgłębić w jakąkolwiek ludzką osobowość, to trafi się tam na rój rozmaitości. Tyle tam mieszka tajemnic, tyle niespodzianek, tyle przeżyć, odczuć, pragnień i namiętności, że ludzka natura wydaje się nawet pojemniejsza od oceanu… I jak w tym wszystkim się nie pogubić? Jak iść dobrą drogą i dotrzeć do celu? Ale najpierw gdzie ten cel wyznaczyć?

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

– Na początku mojej pracy to, owszem, chodziłem. Różności się naoglądałem. A w tym lasku niedaleko kina – zbliżył twarz do mojej i ściszył głos – prawie co noc jakaś para dokazuje, he, he. Przez lornetkę wszystko widać, bo tam w tym parku stoją dość gęsto latarnie… – Co pan powie!? – obawiałem się, że nie udało mi się ukryć ironii, ale przynajmniej miną starałem się przekonać faceta o autentycznym zainteresowaniu obserwacjami miłosnych aktów. – Przyjdź pan wieczorem – latarnik kontynuował szept. – Ja tu zwykle siedzę do dziesiątej, aż zapadnie całkowita ciemność. No, a jak mam przy czym, to zostaję dłużej.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Byłem na kilku latarniach jako uczeń, bo wychowawczynie klas, do których uczęszczałem, organizowały wycieczki nad morze, ale nie pamiętałem, by któraś latarnia wywarła takie wrażenie podniebności i pozornej niedostępności.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment

Książka

Fragment książki

Mama mnie uratowała. Teraz wiem już na pewno, że gdyby nie jej spokój i tzw. zimna krew, byłoby ze mną kiepsko. Tymczasem mama tylko westchnęła, umiejętnie ukryła przerażenie moim fatalnym stanem psychicznym i krótko stwierdziła, że miłosne zawody zdarzają się wielu osobom, jak świat światem i nie wolno tego demonizować. Takie zdarzenie to z pewnością nie koniec świata. Koniec świata, jej zdaniem, jest gdzie indziej i wygląda zachwycająco. Wie, bo tam była.

Grzegorz Curyło, "Barwy Helu", fragment