
Brak w magazynie.
Powiadom mnie, gdy będzie dostępny
Baczność! Spocznij! Meandry i wyzwania. Wspomnienia i refleksje ze służby wojskowej 1969-2011
- Cena
- 65,00 zł
- Data wydania
- 21 października 2013
- Format
- 176 x 250
- Oprawa
- Miękka
- Ilość stron
- 928
- ISBN
- 978-83-7805-861-8
- Dostępność
- niedostępny
Ponad 42-letni okres służby wojskowej obejmującej niemal po połowie dwa całkiem odmienne systemy polityczne, siłą rzeczy obfituje w unikalny bagaż doświadczeń, które spięte są wspólnym motywem przewodnim: deficytem adekwatności albo inaczej – brakiem racjonalności i odpowiedzialności wśród kręgów sprawujących kierownicze funkcje w państwie i w siłach zbrojnych. Brak ten spowodował, że w państwowych, a w wojskowych władzach w szczególności, utrwalił się obłędny system nieporadności decyzyjnej, który bez względu na rodzaj ustroju i kierownictwo państwem tej czy innej partii politycznej, doprowadził w rezultacie do zapaści wojska, której koronnym dowodem była seria katastrof lotniczych, z najtragiczniejszą w Smoleńsku w 2010 roku. Jak napisał w ostatnich dniach 2012 roku publicysta „Gazety Wyborczej”: „Jest w naszym życiu publicznym zadziwiającą niesterowność, bezwładność i brak wizji, który nie pozwala nam się z tym uporać”. Opinia ta w całej rozciągłości pasuje do panującej w wojsku przez dekady sytuacji kryzysowej. Służąc i pracując na wszystkich szczeblach funkcjonalnych wojska: taktycznym, operacyjnym i strategicznym, dowodząc jednostkami wojskowymi w kraju i za granicą, pełniąc funkcje sztabowe w Dowództwie Wojsk Lądowych, Ministerstwie Obrony Narodowej, Kwaterze Głównej NATO, strategicznym Dowództwie Transformacji NATO, wszędzie, bez względu na stanowisko, czas i miejsce, deficyt adekwatności był zawsze obecny. W głównej mierze wynikał on z obiektywnych procesów uwarunkowań polityczno-ustrojowych, ale też stali za nim konkretni ludzie, którzy mniej lub bardziej świadomie go firmowali. Oczywiście nie było to jedyne doświadczenie mojej służby. Było w niej również wiele przejawów pozytywnych, przede wszystkich związanych z zaangażowaniem, poświęceniem i wysiłkiem wielu ludzi, których dane mi było spotykać, oni też ponosili główny ciężar funkcjonowania wojska bez względu na okoliczności. Jako absolwent trzech wyższych uczelni wojskowych, dwóch polskich i amerykańskiej (Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Rakietowych i Artylerii, Akademia Sztabu Generalnego, US Army War College), miałem możliwość porównania sytemu kształcenia i teoretycznego dorobku myśli wojskowej w dwóch odmiennych systemach. Wspomnienia obejmują autentycznych ludzi, przełożonych, kolegów i podwładnych, z którymi się zetknąłem, poparte realnymi przykładami i dialogami, stanowią one żywy dokument swoich czasów i wydarzeń.
– Panie ministrze, 90% naszego sprzętu nadaję się do: Aleje Jerozolimskie, Muzeum Wojska Polskiego – powiedziałem do ministra Bogdana Klicha.
– Ma pan radykalne poglądy, panie generale – odpowiedział minister.
– To nie są poglądy, panie ministrze, to jest rzeczywistość – odpowiedziałem.
Rozmowa miała miejsce w gabinecie ministra, w pałacyku przy ulicy Klonowej, w maju 2008 roku. Zostałem na nią wezwany przez ministra w zasadzie z jednego powodu: zagubienia ministra Klicha w kwestii rozwoju wojska.
Podczas jednego z posiedzeń Kierownictwa MON minister Klich zdziwił się, kiedy usłyszał, że w Siłach Powietrznych nie ma informatycznego systemu wsparcia logistycznego dla samolotów F16, co utrudnia ich wdrażanie do służby.
– Panie ministrze, ja powiem, dlaczego tak jest – zabrał głos gen. dyw. Zygmunt Dominikowski, radca w pionie polityki zbrojeniowej MON. – Ktoś kiedyś doszedł do wniosku, że niepotrzebne są nam żadne systemy informatyczne, szkoda na to pieniędzy, damy sobie radę, licząc na liczydłach. Teraz mamy tego skutki.
– Panie generale Błasik, jak to jest? – Klich zwrócił się do dowódcy Sił Powietrznych.
– Panie ministrze, na dobrą sprawę, bez tego systemu „efy” w ogóle nie powinny latać – odpowiedział gen. broni Andrzej Błasik.